LIST Z AFRYKI od Misjonarki Anny Obyrtacz ,gdzie wyjechała do pracy misyjnej na Czarnym Lądzie już rok temu z Parafii Orawka .
list z dn. 12.03.2017 r.
Witajcie Kochani!
Dzień po dniu tak szybko mijają, czasami po prostu za szybko, jedne święta już za nami drugie przed nami i tak w kółko – życie. I to jest niezmienne w Polsce, w Środkowej Afryce wszędzie. Dla mnie też to już ponad rok jak jestem w Afryce, a ciągle jeszcze uczę się nowych rzeczy i każdego dnia odkrywam ten świat. Jednak ostatnio, jak pewnie wiecie, dostałam od Boga najlepszy na świecie prezent, wpadli do mnie z wizytą siostra i tata. Dla mnie to był świetny czas, ufam że dla nich też. Taki kawałek Polski w środku buszu. Razem z nimi przeleciało do mnie bardzo wielu ludzi i za to im najbardziej dziękuję. Dziękuję za każde pozdrowienie, za każde dobre słowo, za każde wsparcie, za to że jesteście, że pamiętacie. Przywieźli nam na misję bardzo wiele rzeczy: lekarstwa, zabawki, słodycze, plecaki, piłki, itp. które przydadzą się w naszej pracy, dla naszych dzieci w szkole, dla pigmejów. Oprócz tego oczywiście pieniądze zebrane w Orawce i w tym miejscu bardzo chce podziękować za wszystkie zebrane ofiary.
Dziękuję za każdą złotówkę, bo dzięki temu wsparciu możemy być tutaj i pracować. Z całego serca raz jeszcze wszystkim Wam i każdemu z osobna bardzo , bardzo ,bardzo dziękuję, że dzielicie tym co macie.
Tak poza tym pracuję (wszyscy zawsze pytają o konkrety) tak więc: wydaję leki pigmejom, tłumaczę jak mają je przyjmować, co prawie zawsze jest trudne bo jak powiedzieć człowiekowi który żyje bez zegarka i kalendarza, że antybiotyk trzeba przyjmować przez siedem dni co 8, 12 godzin. W takiej sytuacji trzeba wejść w ich świat i wykorzystać to co znają czyli słońce ktore wstaje i zachodzi. Oprócz tego wsparcie dla dzieci niedożywionych ostatnio też załatwialiśmy drewno, żeby zrobić łóżka dla naszych najuboższych oczywiście czerwone, którego termity nie lubią. W przyszłym tygodniu zabieram do nas dentystkę, która przyleciała z Polski i robi tutaj świetną robotę. Pomagamy też kobiecie, która ma raka piersi i żadnych możliwości na leczenie, dajemy jej jedzenie, leki przeciwbólowe czyli ibuprofen i pamiętamy w modlitwie. I tylko tyle. Każdego dnia zastanawiamy się jak długo Maria jeszcze z nami będzie.
Jak dobrze pójdzie po wakacjach czyli w sierpniu otworzymy przedszkole. Obecnie wysłaliśmy 5 kobiet na taką 6 miesięczną formację.
Teraz jestem w Bangui na 3 dniowym spotkaniu o RCA dla misjonarzy. Poznajemy historie, kulturę, specyfikę tego kraju, mentalność ludzi super sprawa i bardzo potrzebna , żeby choć trochę zrozumieć ten świat i móc tutaj pracować.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za wszystko.
Serdecznie pozdrawiam każdego z Was.
Z modlitwą !
Ania Obyrtacz